-Dziwne...-powiedziała Annabeth.
-Co takiego? –zapytałam, przyglądając się swoim rękom, o które swoją drogą muszę zadbać. Co te misje robią z zadbanymi i pięknymi (ach, jaka ja skromna) paznokciami.
-Po drodze spotkałyśmy tylko jednego potwora, który powiem więcej nie zwrócił na nas uwagi... –zaczęła moja przyjaciółka, lecz przerwał jej niebiesko-, wręcz morskooki, średniego wzrostu chłopak. Miał on ciemnobrązowe włosy. Widać było po jego postawie, że już dużo przeszedł, lecz nadal się nie poddawał i patrzył na świat z optymizmem. Szkoda, że ja już tak nie potrafię.
-Naprawdę? -zdziwił się. Ana w odpowiedzi tylko pokiwała głową- Albo miałyście szczęście, albo dzieje się coś i to nie koniecznie dobrego...
-Wiem Glonomóżdżku, wiem...-Glonomóżdżku? O co chodzi? Może to ten cały ‘’wielki’’ Percy, wybawca Olimpu, chłopak Annabeth? Tia, to chyba on.
-Może trzeba powiedzieć temu koniowatemu, jak mu było?
-Nazywam się Chejron..
-O tak! Właśnie! Ciekawe, kto mu wymyślił to imię. Jego rodzice chyba musieli być upośledzeni. -powiedziałam i się odwróciłam. Jak się okazało stał za mną ten cały półczłowiek-półkoń. Ups… Ale wtopa…
-Ciekawe, ciekawe… Wręcz fascynujące…
-Co jest takie ciekawe?
-Dwa tysiąclecia uczenia herosów i jeszcze żaden z nich nie nazwał mnie koniowatym… -Serio? Mam nadzieję, że cię nie uraziłam –tak naprawdę miałam to gdzieś, ale przy bogach, koniowatych i ludzi w stylu Lady Prior potrafiłam trzymać język za zębami, choć i tak przychodziło mi to z trudnością.
-Nie,nie… bardziej na miejscu będzie zaciekawiło. Już chyba wiem, kto jest twoim boskim rodzicem… Ale chcieliście mi o czymś powiedzieć.
-Tak, tak… -zaczęłam, ale przerwała mi Ann.
-Pozwolisz?
-Jasne, jasne… -odpowiedziałam, ale wiedziałam, że nawet bez tego Beth sama, by to opowiedziała.
-Więc zaczęło się od tego, że przebywałam w szkole dla dziewcząt w Arendell. Tam znalazłam Elsę, zaprzyjaźniliśmy się i powiedziałam El kim jest. Ona na początku nie wierzyła, ale stwierdziła, że to jedyna racjonalne wytłumaczenie na to skąd ma moc, ale o niej później. Kiedy skończył się rok szkolny podczas, którego żaden potwór nas nie zaatakował, stwierdziłam, że wrócę do Obozu i wezmę ze sobą Elsę. Zajęło nam to jakieś trzy dni podczas, których spotkałyśmy jednego potwora, dokładniej mówiąc cyklopa, który nie zwrócił na nas uwagi. I tak właściwie to cała historia.
-Rozumiem... Cóż Percy może mieć rację, coś się dzieję. Na razie prosiłbym was o to, abyście nikomu o tym nie mówili, nie chcę wszczynać niepotrzebnego niepokoju. Myślę, że musimy zwołać radę grupowych domków.
-Czego? –zapytałam zirytowana, gdyż nie lubiłam nie wiedzieć
-Raczej kogo -grupowych domków. Grupowy domku to jego... jakby to nazwać...
-Przewodniczący?
-No w sumie to można nas tak nazwać...
-A, kim są ci grupowi? W sensie, że jakie osoby?
-Ja, na przykład jestem grupową szóstki, czyli domku Ateny. Percy to grupowy trójki, domku Posejdona. Resztę przedstawię ci później, ponieważ...
-Ponieważ same imiona niewiele mi dadzą...
-Skąd? -zdziwił się Percy.
-Mówi się dlaczego, Persiaczku. No, a teraz powiem ci coś, ale nie jestem pewna, czy twój rozumek to pojmie. My rozumiemy się bez słów.
-Dobrze, ale pogadać możecie sobie później. A teraz Elso, czy mogłabyś opowiedzieć mi o swojej mocy?
-Tak. Ujawniła się ona, kiedy miałam 5 lat. Moja, w sumie to nawet nie wiem kim ona dla mnie teraz jest, aczkolwiek nazwijmy ją moją siostrą. Wracając moja ‘’siostra’’ Anna pokochała tą moc, ja zresztą też. Wtedy myślałam, że ta moc jest najlepsza na świecie, ale nie wiedziałam, jak bardzo się mylę. Nie twierdzę, że jest tylko zła, aczkolwiek kiedy się nad nią nie panuje wyrządza więcej zła niż dobra. I tak było w tym przypadku. Ania poprosiła mnie, żebyśmy ulepiły bałwana. Zgodziłam się i poszłyśmy do sali tronowej, która znajdowała się w pałacu naszej cioci. Anna powiedziała, żeby zrobiła schody po których będzie wskakiwała. Skakała bardzo szybko, nie nadążałam z robieniem schodów, kiedy nagle się poślizgnęłam i zamiast stworzyć następny stopień, strzeliłam niebieskim promieniem w jej głowę. Zaczęłam krzyczeć i wołać rodziców. I szczerze mówiąc nic więcej ciekawego w tej historii się nie działo. Na szczęście udało się ją uratować. Wracając do mojej mocy to jak się pewnie zorientowaliście, posiadam moc władania nad śniegiem.
-Annie, czy Ellie została już uznana-zapytał Glonomózg.
-Nie... aczkolwiek już wiemy czyją jest córka, czyż nie?
-Taaa...
-Kogo?
-Chione
-WTF?
-Chione, nimfa śniegu, córka Boreasza, boga północnego wiatru i Orejtyji...
-Moją mamą jest jakaś śnieżna babcia?
-Ciiii... chyba, że chcesz się stać śnieżynką... Poza tym ona nie jest babcią… No chyba, że ma akurat na to ochotę.
-Nie no, nie dość, że mój świat legł w gruzach to jeszcze przez jakąś pomocnicę świętego brodacza...
-Chodź, lepiej będzie, gdy pokażę ci twój domek - przerwała mi Ana.
-Okay, tylko jeszcze jedno. Glonomózgu -zwróciłam się do Percy'ego-NIE nazywaj mnie Ellie.
-Czego zapragniesz Śnieżynko. - na to tylko warknęłam i poszłam za Annabeth.
Zaprowadziła mnie do domku nr 15, jak się okazało mieszkałam tam sama, co przyczyniło się do tego, że zostałam grupową domku. Mój domek nawet mi się spodobał. Na zewnątrz był biały, w środku ściany były w kolorze błękitnym karaibskim. Wielkie łóżko miało super-ekstra-mega-dużo poduszek - miętowych, białych, błękitnych i ogólnie niebieskich, i miętową kołdrę. Stało tam również białe biurko na, którym leżał laptop. Obok znajdowała się biała biblioteczka z jakimiś książkami. Przy drugiej ścianie stały dwie szafy na ubrania, niedaleko od nich były drzwi, które prowadziły do łazienki. Nad łóżkiem wisiała półka na, której znajdował się biały miś- pluszowy rzecz jasna, radio i płyty...
-El, Chejron wrócił z Olimpu i zwołał naradę grupowych domków! -Ana wyrwała mnie ze snu. Ciekawe czego ten koniowaty od nas chcę...
***
Heej!!!! Rozdział dedykowany wszystkim, którzy skomentowali prolog :)Przepraszam, że dodaję dopiero teraz, ale w piątek nie miałam ani grama weny :( W sobotę nie było mnie w domu. Wczoraj zresztą też. Dzisiaj od rana wzięłam się za pisanie, ale co? Wyłączyli mi prąd! Pisząc tan rozdział słuchałam, chyba wszystkich piosenek Fall Out Boy ;) Mam nadzieję, że się wam podoba. Jak być może zauważyliście zakładka Spis treści posiada - werbel proszę - spis treści (this is magic!). Bardzo proszę o komentarze :)
Miłych wakacji ;*
Ana2003
[EDIT] [17.01.16 r.] [Rozdział troszkę zmieniony i poprawiony ;)]
[EDIT] [17.01.16 r.] [Rozdział troszkę zmieniony i poprawiony ;)]
Rozdział bardzo ciekawy! Nie mogę się doczekać następnego i życzę weny!
OdpowiedzUsuńU mnie nowy : *
Bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńTobie również weny i miłych wakacji
Buziaki :*
Ana2003
Fajny blog ;) Wczesniej nie spotkalam sie z czyms podobnym i jestem zainteresowana , życzę weny! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje. Tobie również życzę weny :)
UsuńPozdrawiam
Ana2003 :*
Super rozdział. Też kocham Percy'ego. Iiii mam pytanko wydarzenia z tego opowiadania są w "Percy Jacksson i Bogowie Olimpijscy", czy w "Olimpijscy Herosi" ?
OdpowiedzUsuńJackson *
UsuńSorka z fona pisze :D
Po Olimpijskich Herosach :)
UsuńBardzo dziękuję
Buziaki
Ana2003 :*
Eeeemmmm.... będę szczera (ale nie martw się, większość osób myli szczerość z chamstwem. I nie martw się, nie będzie tak źle jak myślisz...), prawie wszystkie bloggerki, które piszą o Elsie/Jelsie lubią (bardzo) Percy'ego. Ja nie czytałam książek, nie oglądałam filmów i zdążyłam się w tym jako tako połapać na podstawie bloga Oliwii. Będę czytać, bo fabuła ma niewiele wspólnego z techniką, a jak na razie Twój sposób pisania mi się bardzo podoba. Super piszesz i jeśli jakimś cudem napiszesz te opowiadanie tak, żebym zrozumiała o co w tym chodzi i się nie zgubiła to "Zostaję!"
OdpowiedzUsuńWeny życzę i pozdrawiam cieplutko!
Nie będzie ty jakoś dużo wspomnie z obu serii. Myślałam nad tym, żeby z takich ''starych'' postaci zostało serio niewiele. Bo to ma być moje opowiadanie, a nie powtórka z serii Riordana ;)
UsuńAna2003
Dopiero co znalazłam twojego bloga , a już się w nim zakochała na serio bardzo fajnie piszesz ! WoW mega ;**
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo dziękuję 😊
Usuń